Dolly
Właśnie przed chwilą wyszłam ze szkoły. Jutro mam również zajęcia poza lekcyjne. Uh... Nie rozumiem tylko o co chodziło z tymi drzwiami do biblioteki. No cóż... Pewnie nic wielkiego inaczej przecież by mi powiedział. Na zewnątrz lekko mżyło, a ja postanowiłam od razu jak wrócę do domu, że się przebiorę i pobiegam. Ubrałam się w to :
I ruszyłam. Biegałam może z dwadzieścia minut aż się zmęczyłam i usiadłam na pobliskiej ławce. Wpatrywałam się w ludzi przechodzących obok mnie. Nagle ktoś się do mnie przysiadł.
- Hej, nie miałyśmy okazji się poznać, ale jestem Kaylie... Chodzę z tobą do klasy. - uśmiechnęła się.
- Dolly. - odwzajemniłam ten gest.
- co tak sama siedzisz ?
- wyszłam pobiegać...
- dzisiaj jest impreza u mnie. - spojrzałam na nią, ponieważ wcześniej patrzyłam się na telefon. - fajnie by było gdybyś wpadła... Co ty na to ?
- no nie wiem... jestem zmęczona...
- nie daj się prosić. - wyrwała mi mój telefon po czym zapisała swój numer w kontaktach i zadzwoniła do siebie. Zapisała mój numer. - wyślę ci później sms-a z dokładną godziną i miejsce. Masz przyjść. Bez żadnych ale...
- ok..
- dobra to ja się zbieram. Do zobaczenia później !
- pa pa ! - pomachałam do niej. No to super... Muszę wstać, pójść do domu i się wyszykować... Droga do domu zajęła mi ponad pół godziny, ponieważ tym razem nie biegłam. Wtedy dostałam sms-a.
Od: Kaylie
o 22 się zaczyna i przyjedź pod ten adres ***
Do: Kaylie
Ok, będę.
Spojrzałam na zegarek 19... Więc mam trochę czasu na wyszykowanie się. Poszłam do łazienki wzięłam prysznic. Nie śpieszyłam się zbytnio. Po pół godzinie wyszłam z tam tond. Ubrałam poprzednie ciuchy i poszłam do pokoju. Szukałam w szafie czegoś w czym będę mogła pokazać się ludziom. Po kilku... kilkunastu ! Minutach wybrałam. Zostawiłam ciuchy na łóżku po czym poszłam do łazienki i zrobiłam lekki makijaż. Włosy zostawiłam rozpuszczone tylko je rozczesałam. Ubrałam przyszykowane ciuchy i spojrzałam w lustro. Byłam nawet zadowolona z efektu.
Zerknęłam jeszcze na telefon z zamiarem zobaczenia godziny.
- 21... - powiedziałam sama do siebie. Dom Kaylie znajdował się jakieś pół godziny drogi ode mnie. Poszłam na dół do salonu gdzie moja ciocia oglądała jakiś durny serial.
- wychodzisz gdzieś ? - zapytała lustrując mnie wzrokiem.
- tak... idę na imprezę do mojej znajomej.
- ok... o której wrócisz ?
- nie wiem...
- jak coś to dzwoń to przyjadę po ciebie żebyś mi się nie szlajała w środku nocy.
- dobrze ciociu. To ja już idę.
Było już przed 22. Dopiero dotarłam pod dom brunetki zadzwoniłam dzwonkiem, a po jakimś czasie otworzyła mi go uradowana dziewczyna.
- chodź na zewnątrz ! Już prawie wszyscy są ! - przekrzykiwała głośną muzykę. Udałyśmy się na taras, który był dość duży. Zobaczyłam tam kilkoro osób z mojej klasy. Siedziała tam Melanie, Perrie, Oliver, Jack, Niall, Louis, Harry, Liam i Zayn.
- hej - przywitałam się z wszystkimi. Odpowiedzieli mi tym samym. Usiadłam między Perrie, a Louisem, ponieważ było tam wolne miejsce. Po chwili wszyscy zaczęliśmy rozmawiać na różne głupkowate tematy. Poznałam bliżej Perrie i mogę stwierdzić, że jest naprawdę super dziewczyną. Gadałyśmy prawie o wszystkim, ale głównie o ciuchach i o naszym ulubionym serialu. Louis cały czas dziwnie się na mnie patrzył, więc odwróciłam się w jego kierunku.
- coś... nie tak ? - zapytałam niepewnie.
- nie. wszystko w porządku...
- w takim razie czemu mi się tak przyglądasz ?
- możemy pogadać ?
- przecież gadamy. - uśmiechnęłam się.
- na osobności.
- okey...
Wstaliśmy od stołu i ruszyliśmy w kierunku jakiegoś pobliskiego lasu.
- dzisiaj jest pełnie. - stwierdziłam.
- tak.
- a ty jesteś wilkołakiem... Czemu się nie przemieniasz ?
- tutaj wszędzie mogą być śmiertelnicy... więc raczej by to dla nich dziwnie wyglądało kiedy zmieniłbym się w wilka... - powiedział jakby to było takie oczywiste... bo było.
- i się powstrzymujesz ?
- nie no co ty... nie dał bym rady. Ja i Niall używamy specjalnych perfum by się nie przemienić...
- oh...
- a ty ?
- ja nie jestem wilkołakiem.
- wiem.
- skąd ta pewność ?
- coś podejrzewam, że jesteś wyjątkowa.
- w jakim sensie ?
- może sama mi powiesz kim jesteś... - spojrzałam na rękę na której nawet nie miałam zegarka.
- o ! Jak późno muszę już iść !
- czekaj !
- pogadamy o tym później... czyli nigdy !
Przyszłam z powrotem na taras powiedziałam wszystkim, że się zbieram, bo robi się późno.
- odprowadzę cię. - powiedział Niall.
- nie musisz.
- ale chcę... i tak muszę wcześniej wrócić... Jutro mam test z algebry i muszę zaliczyć go chociaż na dwóję... - powiedział do reszty. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i ruszyliśmy w kierunku mojego domu.
- widziałem cię wczoraj... - zaczął
- nie dziwię się... chodzimy razem do klasy...
- wczoraj... po lekcjach... przed biblioteką...
- szłam. wypożyczyć książkę ? - zabrzmiałam jakbym sama w to nie wierzyła...
- w bibliotece ? do której mogą wejść tylko czarne anioły ? - zatrzymał się, a ja zrobiłam to samo patrząc w jego piękne niebieskie oczy.
- powiedz mi... czy ty jesteś czarnym aniołem ?